Beskidy Zachodnie:
Beskidy Środkowe:
Beskidy Lesiste:
Po upałach i nawałnicach przyszło uspokojenie. Na całe szczęście mamy już normalną temperaturę powietrza, nie ma burz, a zagadką po tak obfitych opadach, pozostają tylko szlaki. Po roku przerwy wracają Beskidy, tym razem w wersji minimalistycznej. Zarezerwowane dużo wcześniej noclegi znajdują swe miejsce w Beskidzie Żywiecko-Orawskim, w schronisku na Hali Lipowskiej, u podnóża szczytu Rysianki (1322 m). Noclegi przełożone z kwietnia, ponieważ pierwotny termin został wyeliminowany przez wirusa.
Na północno-wschodnim stoku Rysianki znajduje się Hala Rysianka z punktem widokowym i zlokalizowanym tu schroniskiem PTTK na Hali Rysiance. Na południowo-wschodnim stoku Lipowskiego Wierchu (1324 m) znajduje się Hala Lipowska i schronisko PTTK na Hali Lipowskiej. Odległość między dwoma schroniskami wynosi kilkaset metrów, więc przejście z jednego punktu widokowego na drugi nie pochłania zbyt dużo czasu. Przy bardzo dobrej przejrzystości powietrza, z punktów tych można ujrzeć Tatry. Trafić w pogodę nie jest jednak łatwo, ale mgły okalające Beskidy również tworzą bardzo fajny krajobraz.
Nad halami wznosi się niemal całkowicie zalesiony szczyt Rysianki. Poprzez trzy grzbiety góra łączy się ze szczytami:
Schronisko na Hali Lipowskiej zbudowane zostało w latach 1931-1932. W latach 1973–1980 dokonano istotnej modernizacji obiektu. Ze starego budynku pozostało praktycznie tylko podpiwniczenie, a właściwie jego większa część, natomiast cała nadbudowa jest nowa lub znacznie przebudowana. Schronisko oferuje ponad 40 miejsc noclegowych z pokojami 2, 4, 8 i 10 osobowymi, jadalnie, bufet, świetlicę i saunę.
Schronisko na Hali Rysiance zostało wybudowane w latach 1936–1937 i rozbudowane w latach 80. XX w. Obiekt do zaoferowania ma 50 miejsc noclegowych z pokojami od 2 do 10-osobowych, bufet i jadalnię.
Z punktów widokowych rozlegają się piękne widoki na Beskidy, a przy dobrej widoczności nawet na Tatry.
Nasz nocleg miał miejsce na Lipowskiej. Śmiało możemy polecić schronisko. Jest tu bardzo czysto i widać, że obsługa dba o obiekt w najmniejszych szczegółach. Na jedzenie tu na pewno nie będziemy narzekać: jest smacznie i obwicie.
Wyruszając z Krakowa, do Złatnej Huty dojeżdżamy około 19:45 z przygodami i dużym opóźnieniem. Stamtąd, do schroniska prowadzą 2 szlaki. Wybieramy dłuższy, ale łagodniejszy szlak czarny, prowadzący przez Halę Rysiankę. Na Lipowskiej meldujemy się po godz. 21:15.
W nocy deszcz, rano pochmurno, ale powoli zaczyna się wypogadzać. Planów na ten dzień jest kilka. Jeden z nich to pętla przez Martoszkę (1189 m n.p.m.), Romankę (1366 m n.p.m.) i Suchy Groń (868 m n.p.m.). Inny to pętla przez Żabnicę (596 m n.p.m.) i schronisko na Hali Boraczej, a jeszcze inny to dojście Głównym Szlakiem Beskidzkim do szczytu Trzy Kopce, oddalonego od miejsca noclegowego około 3 km. Wybierając opcję trzecią, po chwili odpoczynku na Trzech Kopcach decydujemy, że ruszamy dalej. Od tego miejsca idziemy granicą Polsko-Słowacką. Przez Palenicę (1338 m n.p.m.) docieramy do Hali Miziowej, pod szczyty: Góra Pięciu Kopców (1534 m n.p.m.) i Pilsko (1558 m n.p.m.). Trasa na tym odcinku prowadzi cały czas przez las i pod górę. Na Hali Miziowej zlokalizowane jest schronisko o tej samej nazwie, przy którym odpoczywamy. W tym czasie pojawiają się coraz gęstsze chmury, z których mogły powstać mocne opady i burze. Jednak linia gór zatrzymuje tę falę i najciemniejsze miejsca na niebie pozostają po stronie słowackiej. Wracając pod Rysiankę towarzyszą nam chmury, a słońce pojawia się już bardzo rzadko. Na całe szczęście dzień pozostaje bez deszczu, a wieczór zwiastuje ładny, kolejny dzień.
Od rana piękna pogoda z pięknym słońcem. To już zejście do Złatnej Huty, ale zanim to nastąpi, należy odwiedzić jeszcze raz punkt widokowy na Rysiance i zejść na punkt widokowy na Lipowskiej. Mimo że słońca o 6:00 było dużo, w panoramie gór pojawiły się mgły, które tworzyły bardzo ciekawą panoramę Beskidów.
Po śniadaniu i długim oczekiwaniu na rozliczenie za usługi w schronisku, ruszamy w dół do Złatnej Huty. Tak się złożyło, że to niedziela oferuje najładniejszą pogodę i szkoda, że akurat wtedy, gdy musimy już wracać.